Po kilku miesiącach wysyłania „Jeżyka…” do wydawnictw, odpuściłam i
podjęłam decyzję o selfpublishingu.
I kiedy prace nad samodzielnym wydaniem książki ruszyły, dostałam propozycję od pewnego wydawnictwa! Mogłabym się zżymać, denerwować, miotać – co teraz robić? Ale nie,
jestem spokojna.
Czas jest naszym najlepszym sprzymierzeńcem. Dzięki temu, że przez pół roku nie odezwało się do mnie żadne wydawnictwo, moje emocje ostygły, nabrałam dystansu, wiele się nauczyłam i podjęłam kilka ważnych decyzji.
Jestem o wiele dalej w rozwoju osobistym
niż pół roku temu. Potrafię obiektywnie ocenić zarówno propozycję wydawnictwa, jak i swoje szanse w przypadku selfpublishingu. Nie przekreślam żadnej z opcji. Dam im czas.
Niech nurt niesie!
?

Zostaw Komentarz